
Prof. dr hab. n. med. Joanna Lewin-Kowalik, neurofizjolog, Kierownik Katedry i Zakładu Fizjologii Wydziału Lekarskiego w Katowicach, Prorektor ds. Studiów i studentów SUM (od 2012), Dziekan Wydziału Lekarskiego w Katowicach (2008–2012), Koordynator wydziałowy ds. wdrażania programu Unii Europejskiej Erasmus-Socrates (od 2000), Redaktor Naczelna czasopisma Annales Societatis Doctrinae Studentium Academiae Silesiensis (1996–1999), opiekun Koła Naukowego STN (1984–2000)
Tekst pochodzi z książki „Studencki ruch naukowy w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w latach 1948–2012″
Wszyscy ci, którzy mieli możliwość zetknąć się jako pracownicy, członkowie koła naukowego lub współpracownicy z Katedrą i Zakładem Fizjologii w Zabrzu Rokitnicy przyznają, że było to miejsce wyjątkowe, a panująca tam niezwykła atmosfera wywarła na nich niezatarty wpływ. Na czym polegał ten fenomen? Trudno to wyjaśnić w prosty sposób, ale bez wątpienia kluczową rolę odegrały nieszablonowe osobowości ludzi z tym miejscem związanych, a zwłaszcza osoba profesora Mieczysława Krausego. On sam rozpoczął pracę w tej Katedrze jeszcze jako student pod kierunkiem profesora Bronisława Zawadzkiego. Profesor Krause należał do pokolenia, które miało za sobą traumatyczne przeżycia okresu wojny i rozpoczynało studia stosunkowo późno (prof. Krause urodził się w 1923 r., a zatem podejmując naukę w 1948 r. miał 25 lat). Losy tych ludzi były często bardzo dramatyczne, a sam Profesor jako Ślązak został w czasie wojny wcielony do Wermachtu, z którego zbiegł i przyłączył się do armii gen. Andersa. W czasie kampanii włoskiej uczestniczył między innymi w bitwie o Bolonię, za co został po wojnie odznaczony. Po zakończeniu wojny znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie zdał maturę, a następnie podjął decyzję o powrocie go kraju. Pod opieką prof. Zawadzkiego rozpoczął pracę badawczą i, jak nam często opowiadał, była to opieka szczególna. Profesor Zawadzki należał do pokolenia przedwojennych profesorów uniwersyteckich i kultywował najlepsze tradycje akademickie tej epoki.
Wiele mówi się obecnie o potrzebie stworzenia i spisania kodeksu etycznego pracownika akademickiego oraz skłonienia zainteresowanych do jego przestrzegania. W tamtych trudnych czasach jakoś nie było to problemem. Przykład zwierzchników i atmosfera, jaką potrafili stworzyć w kierowanym przez siebie zespole, automatycznie kształtowały charaktery młodych ludzi, którzy dołączali do grupy. Szybko stawali się dojrzałymi pracownikami naukowymi. Przede wszystkim umieli pracować zespołowo, a rywalizacja była pozytywnym motorem rozwoju, nie zaś źródłem konfliktów. Do tej pionierskiej grupy należeli przyszli profesorowie Mieczysław Krause, Bolesław Gwóźdź, Lucjan Strzoda oraz wielu lekarzy i studentów, którzy odeszli z uczelni do pracy w ochronie zdrowia. Jest w moim posiadaniu zdjęcie zrobione podczas zebrania naukowego Katedry Fizjologii 14.02.1954 r., na którym uwieczniono ówczesnych pracowników. Wśród nich znajduje się również mój ojciec, wówczas student ostatniego roku zatrudniony jako p.o. asystenta.
Temu zafascynowaniu fizjologią, jako podstawą wiedzy klinicznej, ulegali zresztą nie tylko bezpośredni współpracownicy. Pamiętam wykład Pana prof. Franciszka Kokota z okazji jubileuszu 80. urodzin, w którym wspominał, że powodem zainteresowania się przez Niego nefrologią były wykłady profesora Zawadzkiego, a zwłaszcza ten dotyczący wielkości filtracji kłębuszkowej.
Wkrótce do zespołu Katedry dołączali kolejni pracownicy, zdobywający pod kierunkiem prof. Krausego pierwsze szlify w pracy naukowej. Wszyscy oni wspominają sytuacje, kiedy późnym wieczorem profesor zaglądał do pracowni zaciekawiony, co się tam jeszcze dzieje, i widząc swoich asystentów pochylonych nad eksperymentem, przypominał, że czas wracać do domu. Nikt nie liczył godzin spędzonych w pracowni ani nie pytał się, ile za tę pracę dostanie. Radość z pracy naukowej i chęć poznania prawdy, a nie konieczność „wyprodukowania” kolejnej publikacji sprawiały, że nawet w niedziele można było późnym wieczorem zobaczyć światło w oknach pracowni w Katedrze Fizjologii, co często spotykało się z dezaprobatą portierów, którzy musieli uwzględniać to w raportach.
Oczywiście w tak niezwykłej grupie poza działalnością naukową i dydaktyczną zawiązywały się liczne przyjaźnie, z których wiele trwa do dziś. Dochodziło również do zabawnych zdarzeń opowiadanych jako anegdotki przez lata. Taką sławną sprawą było mianowanie się przez dr. Strzodę fizjologiem wypoczynku, co miało niewątpliwie związek z faktem, że katedra przez wiele lat we współpracy z przemysłem zajmowała się fizjologią pracy. Tak więc dla przeciwwagi był też fizjolog wypoczynku. Wspominano również wprowadzoną przez dr. Sochańskiego metodę dwóch płaszczy i dwóch teczek. Chodziło o to, że profesor niechętnie udzielał pracownikom zgody na staże specjalizacyjne i aby „zmylić pogoń” dr Sochański jedną teczkę i płaszcz (lub marynarkę, zależnie od pory roku) zostawiał w swoim pokoju, a drugiego kompletu używał w czasie pobytu w szpitalu. Profesor, zaglądając do pracowni, był zatem przekonany, że Doktor jest na terenie katedry i tylko na chwilkę gdzieś wyszedł. Oczywiście po czasie cała sprawa się wydała i Pan Profesor nie miał innego wyjścia, jak potraktować to z przymrużeniem oka. Przyszło Mu to tym łatwiej, że mimo poważnej profesorskiej postawy, cechowało Go żywe i przewrotne poczucie humoru.
Lata mijały i w zespole pojawiali się absolwenci coraz młodszych roczników Śląskiej Akademii Medycznej. No właśnie, należy podkreślić, że praktycznie wszyscy młodzi ludzie podejmujący pracę byli absolwentami Wydziału Lekarskiego i widzieli swoją życiową szansę w pracy w tej Katedrze. Wielu z nich łączyło działalność kliniczną z pracą badawczą i po pewnym czasie odchodzili do pracy przy łóżku chorego, zawsze utrzymując łączność i przyjacielskie kontakty z Katedrą.
Oczywiście członkami zespołu byli nie tylko nauczyciele akademiccy. Ogromnie ważną rolę odgrywały w nim osoby zatrudnione na etatach laboranckich. Często tylko ich zaangażowanie i pracowitość umożliwiały pracę naukową i dydaktyczną. Osobą, która wszystkim nam trochę matkowała, była pani Ruta Deja, pracująca w Katedrze od samego początku jej istnienia i znająca wszystkie tajniki jej funkcjonowania. Charakteryzowała się fenomenalną pamięcią i zawsze wiedziała, gdzie znajduje się potrzebny odczynnik, odpowiednia pipeta czy inny sprzęt laboratoryjny. Pamiętała również daty urodzin wszystkich pracowników, a w miarę powiększania się naszych rodzin, także szczegóły biograficzne naszych dzieci. Była poza tym doskonałą maszynistką i przepisywała na maszynie nasze prace naukowe, doktoraty, a potem również habilitacje. Odbywało się to wszystko przed erą komputerów i dobra maszynistka (czyli robiąca mało błędów) była na wagę złota. Pani Ruta przepisywała również teksty po angielsku i, nie znając tego języka, zdarzało się, że zwracała nam uwagę na błędnie napisane słowa. Była prawdziwym dobrym duchem Katedry Fizjologii w Rokitnicy, osobą ciepłą, taktowną, zawsze chętną do pomocy, której udzielała dyskretnie, jakby mimochodem, nie oczekując wdzięczności i traktując takie działanie jako coś najzupełniej oczywistego.
Naturalnym zapleczem młodej kadry było koło naukowe STN działające bardzo prężnie. „Od zawsze” jego opiekunem był dr, a potem dr hab. n. med. Antoni Dyduch. Ze wzruszeniem wspominam moment, kiedy zgłosiłam się do Niego jako kandydatka do pracy w Kole i mimo że coś pokręciłam z terminami, zostałam przyjęta. Moim opiekunem była pani dr Gabriela Wachowiak, a po jej wyjeździe do Danii dr Jan Prebendowski.
Przez wiele lat funkcjonowania katedry utworzyły się zespoły badawcze zajmujące się określoną tematyką, których liderzy byli niekwestionowanymi autorytetami w swoich dziedzinach, i tak: fizjologia mięśnia sercowego – doc. Witold Tuganowski, regulacja oddychania – dr Dominik Samek, fizjologia pracy – prof. Bolesław Gwóźdź, ergonomia i sterowanie soczewką oka – prof. Mieczysław Krause, fizjologia przewodu pokarmowego – doc. Antoni Dyduch, stres – doc. Zygmunt Stęplewski.
Czego jeszcze nauczył nas Profesor Krause? Krytycznego podejścia do poglądów, że czegoś nie da się zrobić lub że coś jest niemożliwe. Czasami traktowaliśmy jego pomysły jako szalone idee fix, ale wielokrotnie mogliśmy się przekonać, że miał niezwykłą wręcz intuicję, niewątpliwie wynikającą z rozległej i wszechstronnej wiedzy. Takim kontrowersyjnym pomysłem było na przykład zachęcanie nas do badań nad regeneracją w ośrodkowym układzie nerwowym w czasach, kiedy powszechnie obowiązywał pogląd, że jest ona niemożliwa, lub uporczywie ponawiane próby badawcze nad aktywnym rozkurczem komory serca.
Kolejną zasadą wpojoną nam przez Profesora było bardzo rzetelne i sumienne podejście do zajęć ze studentami. Nie do pomyślenia była sytuacja, żeby asystent spóźnił się na ćwiczenia lub się do nich nie przygotował. Na zebraniach zakładowych Profesor miał zwyczaj sprawdzania wiedzy pracowników, przepytując ich z fizjologii. Oczywiście budziło to zrozumiałe emocje, zwłaszcza wśród młodszych asystentów, ale czasami zdarzały się sytuacje zabawne. Jeden z adiunktów, zmęczony po dyżurze, na pytanie Profesora, jaki tytuł miało fundamentalne dzieło Harveya dotyczące krążenia krwi, odpowiedział „de revolutionibus orbium coelestium”, co wzbudziło zrozumiałą wesołość wszystkich uczestników zebrania.
Powszechnie znany był również szacunek Profesora do zasad i prawa. Świetnie pasowało do Niego powiedzenie: „Nie wiesz jak się zachować? Zachowuj się przyzwoicie”. Opowiadano w Rokitnicy historyjkę o tym, jak prof. Krause jako Kierownik Katedry napisał do siebie jako Prorektora ds. Nauki prośbę o zakup krzeseł, a jako Prorektor wydał w tej sprawie decyzję odmowną. Pytany po latach o to zdarzenie, zaprzeczył, ale ta anegdotka dobrze odzwierciedlała postawę Profesora.
W czasie sprawowania funkcji rektora przez prof. Jonka, profesor Krause został odwołany z funkcji Kierownika Katedry i w 1978 r. wyjechał do Nigerii, gdzie przez 5 lat kierował Katedrą Fizjologii na Uniwersytecie w Jos. Przez ten czas utrzymywaliśmy z Nim kontakt korespondencyjny i ucieszyliśmy się bardzo, gdy wrócił i objął kierownictwo nowo utworzonej jednostki w Katowicach Ligocie. Ale to już zupełnie nowa historia.